Och Andy Garcia zdecydowanie jak wino! :D Najlepsze że i Don Johnson i Andy Garcia są o 12 i 10 lat młodsi od swoich filmowych partnerek. A jakoś bardzo tego nie widać mam wrażenie.
Film w sumie błahy, przewidywalny, momentami sztywniacki i niezbyt odważny, ale rozumiem że był skierowany do widowni, dla której może Grey jest faktycznie wyznacznikiem gorących przygód erotycznych i pewnego tabu, a nie literackiego (i filmowego) badziewia z którego co najwyżej można się pośmiać :)
Sympatycznie się to jednak ogląda, szczególnie dla paru rzeczy:
- damskiej przyjaźni ponad wszystko, poza czasem i odległościami
- sceny gdy bohaterka Diane Keaton stawia się swoim dzieciom, które widzą ją niemalże na łożu śmierci, gdy ona chce żyć i romansować :) Także dla sceny gdy ta sama bohaterka przyznaje że to, że mimo że jest wdową to jej małżeństwo już dużo wcześniej było martwe
- ładnego i nawet taktownego pokazania problemu impotencji w małżeństwie z długim stażem.
Ogólnie film się troszkę prześlizguje po swojej problematyce, ale też to ma być miła komedia geriatryczno-romantyczna, więc tutaj piątka z plusem :)
Nie widać? Pierwsze co mi rzuciło się w oczy, to to, że ani jeden ani drugi nie pasuje do tych starych, pomarszczonych bab. Garcia jak wino, lecz Keaton jak zepsuty kwas chlebowy. Oglądać się tego nie dało.
Serio?? Uważacie że Garcia i Johnson byli jak wino?? Chyba stare zwietrzałe z biedronki. Takiego spektaklu żenady znanych aktorów nie widziałem. Nie byłbym sobą jakbym nie wspomniał o drewnianym scenariuszu i upośledzonym reżyserze.