Mimo mojego negatywnego podejścia do komedii romantyczncyh zdecydowałam się obejrzeć; często słyszałam, ze ten film ma coś w sobie i jest oryginalny. Tylko ja się tej oryginalności nie mogę doszukać. No dobra, zatrudnili starszych aktorów, pokazują, że miłość może 'dopaść' ludzi w każdym wieku... jednakże tutaj oryginalność się kończy. Historia przewidywalna aż do bólu, dokładnie mieszcząca się w schematy komedii romantycznych. Dziwi mnie fakt, ze Harry i Erica w gruncie rzeczy byli zainteresowani/obiektem zainteresowania ludzi młodszych od siebie. I może mam jakieś dziwne poczucie humoru (albo nie mam go wcale - też jakaś alternatywa;p) ale niewiele momentów mnie rozbawiło; gagi robione bardziej pod publike, niż pod fabułę. Jak w większości komedii romantycznych. Naprawdę, niewiele oryginalności się tu doszukuję.
Film zyskał wiele dzięki obsadzie - to dzięki niej onbejrzałam "Lepiej późno niż później" do samego końca.
Nie pod publike, tylko pod aktorow... trzeba miec przeciez jakis pretekst by umiescic juz sedziwe wapno - Jacka Nicholsona - w jakims filmie...
A w tym momencie się zgodzić z Tobą nie mogę.
Nicholson jest nadal dobrym aktorem i nie wydaję mi się, żeby kręcili "Lepiej późno..." tylko i wyłącznie pod niego.