Temat banalny, scenariusz przewidywalny, typowo amerykański. Motywem łączącym wszystkie sceny jest BIEL. Tak... Biel jest wszędzie: na zębach, na ścianach luksusowych domów. Białych jest większość ubrań głównych bohaterów. Białe są ptaki, meble, pewnie nawet biała jest kupa (choć tego nie pokazano w filmie). I wszystko takie czyste, szczęśliwe i aż nienaturalne.
Rola pani Keaton to dla mnie wielkie nieporozumienie - głupie minki, sztuczne śmiechy, denerwujące zachowanie (sięgnęła tym samym poziomu innej wybitności - J. Roberts). Reszta nie odstaje od tego poziomu. Można więc stwierdzić, że wszyscy tu trzymają pewien poziom.
Tak więc jeśli chcesz obejrzeć coś prostego w przekazie, np komedię i to romantyczną w dodatku ... proponują wybrać coś innego.