Zabawna, a zarazem wzruszająca historia, opowiedziana z niesamowitą wiarygodnością.
Wspaniale ukazana dramaturgia i prostota życia. Genialni Diane Keaton i Jack Nicholson. Wielkie
brawa.
A nie? Wspaniale jest ukazane w filmie zwyczajne życie zwyczajnego człowieka, wzloty; upadki, smutki; radości, zwątpienia; nadzieje. Film zmuszający do przemyśleń i refleksji. Dramaturgia, prostota codzienności i walka człowieka z życiem aż wręcz wylewa się z ekranu. Czyż to nie jest wzruszające? Niby zabawne i komediowe, a jednak mnóstwo sentymentu przez cały seans, dużo smutku, zawodzeń, płaczu, niepewności, uda się czy nie? Poddać się czy może próbować dalej? Zrobić tak czy inaczej? Jak będzie lepiej?. Co przyniesie nam kolejny dzień, coś z czego będziesz szczęśliwy, czy coś co przyprawi cię o łzy. Z czymś takim zmaga się każdy człowiek w swojej prostej, zwyczajnej, czasami prostackiej codzienności. Tak jak Harry Sanborn.
Kwestia gustu. Dla mnie Twój wpis był bardziej wzruszający niż to co dostałem w tym obrazie. Po prostu mi potrzeba innej formy żeby się wzruszyć albo po prostu jestem takim zimnym draniem,że w ogóle mało co mnie już wzrusza.. Obym nie był takim Harrym.
He spoko, ale tak jak piszesz kwestia gustu. Każdy inaczej patrzy i dostrzega różne rzeczy.
Pozdrawiam;)