Próbowałam jakoś poukładać sobie w głowie to czego doświadczyłam oglądając ten film. Czuję się zmieszana bo
uważam, że pomysł (i tu ukłon w stronę pierwowzoru) był rewelacyjny, wybitny. Po raz pierwszy spotkałabym się z
filmem, który ukazuje ewolucję mentalną nie tylko człowieka lecz także innych form świadomości. Niestety, chociaż ten
wątek pojawił się dość wyraźnie, reszta nie wytrzymuje ciężaru problemu. Efekty są dość słabe, jedynie nanoszarańcza
budzi respekt. Scenariusz jest boleśnie nieprzemyślany i miejscami absurdalny, wiele scen wrzucono nie wiadomo po
co, eh... Z drugiej strony kocham pewne motywy (szarańcza, kule, przyjmowanie formy człowieka), Keanu się sprawdził
w roli kosmity... Minusów jest zbyt wiele, żeby mogła wystawić więcej niż 5 punktów. Oglądałam przeklinając naiwne
idiotyzmy, które zepsuły mi seans.